Jak to jest, mieszkać blisko granicy?

Wychowywałam się w Gryfinie, a to jest wyjątkowo przygraniczne miasto. Mamy do granicy niecałe trzy kilometry, a droga wiedzie przez dwa mosty i przepiękny Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry – ludzie chodzą tam na spacery, kiedy chcą odpocząć. Jeżdżą rowerami, chodzą z kijami Nordic Walking, jeżdżą na rolkach itd. Po drodze mija się nowoczesną wieżę widokową z widokiem na Odrę, można podziwiać siedlisko jaskółek, czy posłuchać żabiego koncertu. Moja mama pracuje w przedszkolu, w którym nauka języka niemieckiego jest obowiązkowa. Dzieciaki jeżdżą w odwiedziny do przedszkola w Tantow, gdzie wychowują się dzieci polskie i niemieckie. Praktycznie każdy typ szkoły prowadzi wymianę uczniów z tymi niemieckimi. Wszelkie drogowskazy napisane są w dwóch językach. Kiedy chce się dojechać do Szczecina samochodem, najszybciej, bo w dwadzieścia minut, można tego dokonać właśnie drogą przez Niemcy – wyjeżdża się w Kołbaskowie. Dla porównania, inna trasa zabiera około czterdziestu minut w górę, a można jeszcze trafić na korki. Wiele osób wyjeżdża na studia do Frankfurtu nad Odrą. Polacy jeżdżą do Niemiec po zakupy i mają niemieckich znajomych. Polki tłumnie jeżdżą do Schwedt rodzić dzieci. Już co trzecie niemowlę tam urodzone to Polak, a wszystko dzięki bardzo nowoczesnej klinice położniczej. Dwa razy w roku organizowany jest Bieg Transgraniczny – sama brałam w nim kilkakrotnie udział. Biegnie się trasę dwunastu kilometrów trzeciego października z Gryfina do Gartz, a trzeciego maja z Gartz do Gryfina, aby uczcić święta narodowe obu państw.

Jednak nie zawsze tak było. Kiedy ja uczęszczałam do szkoły podstawowej, Polska nie należała jeszcze do państw Unii Europejskiej. Z pięciu klas, wybierali zawsze dwie najlepsze i te uczyły się języka angielskiego, a trzy gorsze – niemieckiego. Nawet do mojej („lepszej”) klasy pewni rodzice przenieśli swojego syna, aby nie uczył się „gorszego” języka. Pamiętam, iż mamy dzieci z klas niewybranych, bardzo płakały i ubolewały nad tym faktem, a dzieci te w gimnazjum, kiedy miały wybór, zapisywały się na angielski jako język główny i porzucały naukę niemieckiego. Ja również nie uzyskałam wykształcenia germańskiego, gdyż uczyłam się tego języka jedynie na poziomie podstawowym i tylko w liceum. Po maturze wyparował mi z głowy, podobnie jak matematyka, fizyka czy biologia. Moje liceum oferuje naukę w klasie dwujęzycznej, w której trzy lata spędza się w szkole w Niemczech, i zdawanie matury zarówno polskiej, jak i niemieckiej, jednak niewielu osobom udaje się taki system szkolnictwa ukończyć. Zdecydowana większość po roku wraca i kontynuuje naukę w klasie lingwistycznej.

Wiele osób, zwłaszcza w ostatnich latach, postanowiło jednak zasiedlić przygraniczne pustostany. Ludzie szukają w sobie niemieckich korzeni i tam mieszkają, tam rodzą się ich dzieci. Czują się Polakami, lecz mieszkają w Niemczech. Kim jednak będą ich dzieci? Obywatelami Europy?

Dodaj komentarz