Jako architekt wnętrz muszę orientować się w towarzyszących dzisiaj trendach. I to właśnie o nich oraz o naszej polskiej mentalności, zarzyłościach z przeszłoścą i resztkach rodem z PRLu traktuje dzisiejszy wpis. Proszę nie odbierać go źle (bo i starałam się co prawda pokazać wady systemu ale też próbowałamobronić naszą kulturę i zachowania). Do rzeczy.
Muszę powiedzieć, że polski rynek jest dosyć specyficzny a dające się zaobserwować tendencje ulegają błyskawicznym zmianom. Jeszcze całkiem niedawno, bo jakieś 10 lat temu w Polsce dominowała pstrokać i skomplikowanie w projektowaniu wnętrz. Ten fakt wynikał pewnie ze zmian zachodzących w społeczeństwie. Zmiana ustrojowa spowodowała początkowo dynamiczny wzrost, który utrzymywał mniej więcej do 2007 roku. Polacy się bogacili i chcieli to pokazać. Ludzie którzy żyli w czasach komunizmu cierpieli na niedobór wielu rzeczy, dlatego po nadejściu większej swobody gospodarczejludzie zaczęli kupować masowo różne rzeczy.
Były to przedmioty mniej lub bardziej potrzebne, ale miały one ukazywać, że mieszkańcy tego domu posiadają pieniądze, które mogą swobodnie wydawać. Przez co zaczęli się zagracać. Dla uwidocznienia kontrastu, w USA takie podejście mają jedynie biedni ludzie. U nas zaś była to tendencja masowa. Trzeba zrozumieć inną sytuacje społeczną ale faktycznie – niestety! – coś takiego miało miejsce. Jednak kiedy minęło już trochę czasu i ludzie się oswoili z tym wszystkim to do polskich domów zaczął wkraczać minimalizm. I to właśnie jest lepsza część dzisiejszej historii.
Z początkowo był delikatny, ale z roku na rok przybierał on na silę, a dzisiaj można nawet stwierdzić, że mieszkania minimalne wręcz królują w Polsce. Moim zdaniem to pokazuje, że Polacy wreszcie, po tylu latach braków, pojęli czym jest estetyka. Nie polega ona na tym aby był przepych i wszystko się błyszczało, tylko na odpowiednim stonowaniu wszystkich elementów, tak aby żaden z nich się nadto nie wyróżniał, ale żeby wszystkie razem tworzyły jedną wspólną koncepcję, kierowane przez tą samą ideę.
Uprzedzając słowa krytyki: minimalizm mimo swojej myśli przewodniej jaką jest ograniczanie elementów i kolorów, oraz zachowania spójności wcale nie jest nudny. Jeżeli projektant potrafi dobrze uchwycić atmosferę wnętrza, to mimo stawianych ograniczeń potrafi być niekonwencjonalny w tej prostocie. W minimalizmie można zadziwiać i tworzyć rzeczy oryginalne, wcześniej niespotykane, a do tego bardzo gustowne.
Polecam proste ćwiczenie. Obejrzyjcie mieszkania swoich babć i dziadków. Porównajcie je z mieszkaniami Waszych rodziców. Na końcu zaś obejrzyjcie mieszkanie kogoś młodego. Z każdym kolejnym pokoleniem elementów jest coraz mniej. I co dziwo: całość wygląda o wiele lepiej.