Nauka nauce nierówna

Jednym z najbardziej wyraźnych wspomnień, jakie wyniosłam ze studiów, był pewien bardzo trudny egzamin, gdzieś na drugim roku. Nie będę przytaczać, z jakiego przedmiotu byłam „przesłuchiwana”. Nie jest to istotne, a z pewnością większości czytelników nic jego nazwa nie powie.
Wyszłam z tego egzaminu (ustnego) z wielkim uczuciem ulgi, co malowało się na mojej twarzy. Zostało to skomentowane w bardzo niegrzeczny sposób przez jednego z kolegów. Powiedział on żart, który nie nadaje się do przytoczenia. Nie zmniejszyło to jednak mojego poczucia zadowolenia.
Od tamtej pory stawały mi na drodze różne przeszkody, które jednak nie stanowiły problemów nie do obejścia. Wydaje mi się, że wynikało to pośrednio z faktu, że do prawdziwych wyzwań dorosłości zostałam przygotowana przez maturę, proces rekrutacyjny który po niej nastąpił i same studia. Taka szkoła życia, jeśli chodzi o stresujące sytuacje.
Przy tym nie było tak, że od razu zostałam rzucona na głęboką wodę. Raczej stopniowanie trudnych sytuacji nastąpiło stosunkowo powoli. Jednego dnia ciężarem emocjonalnym jest matura, parę lat później to bardzo trudny egzamin, a jakiś czas później sytuacja w pracy, gdzie trzeba zrobić coś niebanalnego w wyznaczonym terminie. Byłoby ciężej stawić czoła poważnym sytuacjom, gdyby nie wcześniejsze przygotowanie w postaci różnych formalnych okazji, gdzie trzeba się wykazać.
Wszyscy, których pytam o ten temat, w zasadzie zgadzają się ze mną. W sumie wszyscy mają takie doświadczenia ze studiów. Zdałam sobie przy tym sprawę, że chyba nie znam nikogo bez wyższego wykształcenia. To dość dziwne. Zastanawia mnie, jak widzą tą kwestię osoby, które zaczęły pracować wcześniej niż ja i nie brały udziału w tylu rytuałach “prawie-dorosłości”?
Może myślę o tym nieco źle. Pewnie są ludzie, którzy idą przez życie bezstresowo, omijając trudne sytuacje – albo raczej takie zdarzenia omijają ich. Wydaje mi się, że spotkałam parę takich osób. Wygląda to tak, jakby wszystko po nich „spływało”. Trochę zazdroszczę. Może powinnam skierować myśli na takie tory, żeby być taką, jak oni?

Dodaj komentarz